10/100 - ogromny krok dla terriera

27 listopada 2014

W końcu słońce! Do Warszawy zawitało całe półtora dnia zawiniętych w dobrą pogodę... Być może to pchnęło nas do przodu. Niedziela i poniedziałek były dwoma dniami, które na dobre zapadną mi w pamięć. Po raz pierwszy od 5 lat spuściłam psa ze smyczy. Co więcej, ten pies wcale nie miał w zamiarach zwiewać ode mnie póki miał na to szanse, a zwyczajnie podążał za mną, co do niedawna nawet na smyczy było ciężkie do osiągnięcia! 

Zaczynam się bać. Mamy raptem 10 dni za sobą, a ostatni weekend przyniósł takie zmiany, że jeśli tak dalej pójdzie, pod koniec wyzwania nie będziemy wiedziały co ze sobą zrobić! Fibi wszystko łapie błyskawicznie. No, może oprócz sztuczek, bo do nich brak jej cierpliwości... ale pracujemy nad tym! ;)

W ciągu kilku ostatnich dni Fibi utwierdziła mnie w przekonaniu, że to ze mną, a nie z nią jest problem. Nagle okazuje się, że możemy się bawić i żyć ze sobą, a nie obok siebie. Wystarczyło paręnaście dni, okrzykniętych niemożliwymi do nadejścia od 5 lat... ;)



~ * ~

SOBOTA 22.11 - ŚRODA 26.11
✓ nasza relacja: coś, o czym od dawna marzyłam. Cmokam, wołam, uśmiecham się - pies do mnie przybiega z tak samo pozytywnym nastrojem. Bez proszenia, bez zmuszania. Przybiega i się bawimy, tarmosimy, szarpiemy. Nie zawsze ma na to ochotę - to jest jeszcze do poprawy. Ale zdecydowanie odkryłyśmy pomiędzy nami zakurzoną nić porozumienia. Także podczas zabawy smaczki tylko gromadzą się w naszym pełnym pyszności słoiku. Coraz częściej mogę Fibi nagradzać zabawą ze mną albo zabawą szarpakiem, co jest ogromnym ułatwieniem - na smaczki za bardzo się nakręca i często zapomina przy tym mózgu.
✓ zabawa w domu: ostatnio spotkał nas na spacerze deszcz, a po deszczu, przy białym psie... obowiązkowa jest wizyta pod prysznicem. To, co dzieje się potem to chyba ulubiony element kąpieli Fibi, i dla mnie i dla niej! Biorę ręcznik, siadam na podłodze, 'rozpościeram' go przed psem - a ta rusza na mnie i dopiero zaczyna się prawdziwe tarmoszenie. Tak, wycieranie pyska w ręcznik to ulubiona zabawa. Bo wymiziają, powyciągają na wszystkie strony, podroczą się... Ale tym razem zwieńczyłyśmy to innym pozytywnym akcentem - Fibi bardzo chętnie poszarpała się... ręcznikiem, choć do tej pory o ile w ogóle to robiła, wybierała zwykły polarowy szarpak. Ciekawe co jeszcze jej w zęby wpadnie ;)


✓ zabawa na dworze i przywołanie: postanowiłam to ująć razem, bo jest to ze sobą jakoś powiązane. Jak wspominałam, ostatnie spacery były ogromnym krokiem, skokiem wręcz, do przodu. Stało się coś, o czym do tej pory myślałam jak o odległym, bardzo odległym sukcesie - w końcu mamy 100 dni na osiągnięcie 100% sukcesu. Ale moja piesa postanowiła przyspieszyć proces. Co się stało w niedzielę, chyba najlepiej dokumentuje film z początku posta. Stanowi pamiątkę dwóch osiągnięć: naprawdę intensywna zabawa szarpakiem na dworze oraz... bieganie bez smyczy! Szczególnie w drugiej kwestii jeszcze sporo pracy przed nami i zdaję sobie sprawę, ze to dopiero początek początków początków swobodnego biegania na smyczy i odwoływania się od różnych nęcących rozproszeń, ale... przecież zaczęłyśmy ten projekt 10 dni temu! 10! Nieco ponad tydzień! Pracę nad przywołaniem wałkujemy od paru długich tygodni, ze znikomymi efektami. A tu nagle taki triumf :) Wydaje mi się, że to ogromna zasługa poprawy tego, co siedzi między nami i pokazania psu, że od teraz bawimy się w to całe życie razem. Jedno osiągnięcie pociągnęło za sobą zalążek kolejnego. Byłam kiedykolwiek bardziej dumna z siebie i mojego kaloszka...?
✓ sztuczki: eee... tak :) wciąż uczymy się odróżniania lewej od prawej łapy i idzie nam to niby dobrze, a z drugiej strony mam wrażenie, ze przypadkowość trafiania w akurat lewą lub akurat prawą wynosi 99%. Pies ma szczęście po prostu... albo faktycznie rozróżnia lewą od prawej. Z drugiej strony, czasem na lewą podaje mi prawą i na odwrót. Sama już nie wiem, czy to przekorność terriera czy głupota konkretnego egzemplarza ;)

~ * ~

Niedługo chyba możecie spodziewać się bonusowego posta o odnowionym kwadratowym psie... czyli dzisiaj przyszła maszynka do strzyżenia, a ja mam zero doświadczenia. Fajnie by było, gdyby Fibi wyszła z tego cało.