70/100 - prawie zimowe hopsanie

23 stycznia 2015


Śniegu u nas co prawda jak na lekarstwo, ale to nam w zupełności wystarczy, by zmotywować się do wyjścia, poćwiczenia paru komend, zrobienia paru zdjęć i nagrania jednego hopsającego filmu. Pora pochwalić się sukcesami!


Okej, okej! Przyznaję szczerze, że z Fibi nie pracujemy już tak często jak 10 dnia wyzwania... Mój brak czasu (a raczej robienie 5ciu rzeczy naraz i niekończenie ani jednej :)), trochę brak motywacji, ale też fakt, że grono czytelników się rozrosło i trzeba pracować nad samym blogiem sprawiło, że częstotliwość ćwiczeń z psem trochę spadła. Mimo wszystko wciąż staramy się korzystać z każdej okazji, by się czegoś nauczyć!


W domu pracujemy nad całym repertuarem sztuczek! Niektóre z nich Fibi umie na tak początkowym poziomie, że ciężko byłoby mi zrobić zdjęcie, na przykład krzyżowanie łapek. Inne są oparte na ruchu, a to też ciężko byłoby uwiecznić na fotach - przykładowo chodzenie trzymając przedmioty. Ale jest jedna, która powoli nam wychodzi - SUSEŁ!

Na susła trafiłam parę dni temu i od tamtej pory dzień w dzień ćwiczymy nad tą sztuczką. Okazała się nie lada wyzwaniem. Nie jest to dla Fibi naturalna pozycja, nigdy nie siadała na tylnych łapach, jedynie hopsała na wyprostowanych. Dłuższą chwilę zajęło mi przekonanie psa, że taka pozycja jak suseł też istnieje i też można czuć się w niej bezpiecznie. Drugą trudność sprawiły zupełnie nierozbudowane mięśnie podtrzymujące kręgosłup w pionie, przez co Fibi z początku miała ogromne trudności z zostaniem w takiej pozycji dłużej, niż sekundę. 

Dodatkowo zmusiło nas do skrócenia sesji treningowej, aby tak "wiotkiego" kręgosłupa szybko nie przeciążyć. Dzień w dzień starałyśmy się zwiększać ilość powtórzeń i wydłużać czas wykonywania sztuczki. Aż w końcu udało się strzelić fotę!

I tu pojawił się kolejny problem, bo Fibi susłując wygląda jak deska! :) Najwyraźniej podczas wykonywania tej sztuczki czuje się jeszcze zbyt niepewnie, by się rozluźnić. Planujemy nad tym poćwiczyć i przede wszystkim rozruszać psie mięśnie. To powinno pomóc poczuć jej się pewniej, przestać tak chwiejnie balansować ciałem i tym samym nieco się rozluźnić i odstresować! Póki co jest tak skupiona na ćwiczeniu, że przypomina manekina...

Z pomocą powinien nam przyjść nowy nabytek - mały, kolorowy dysk sensomotoryczny. Trudne słowo, ale chodzi po prostu o to, że się gibie. Poducha nie jest do końca napompowana, dzięki czemu chwieje się pod jakimkolwiek ciężarem - na przykład psem! Ta chwiejność pomaga naszemu czworonogowi uaktywnić i wzmocnić mięśnie. Dzień po zakupie jesteśmy dopiero na etapie oswajania psa z dyskiem. Fibi bardzo zdziwiła się na jego widok i podrzucała nim do góry, w nadziei, że coś z niego wypadnie... Ale niestety, da się na nim tylko stać, siadać, kręcić kółka i udawać susła. Żałuję, że nie kupiłam dwóch takich talerzyków! Ustawione jeden na drugim dodają +10 do trudności! :D


Deszczowa aura zmobilizowała nas też do poćwiczenia samokontroli. Fibi jest strasznie niecierpliwym psem, dlatego od niedawna każda jej próba przyspieszenia dostania nagrody jest ukrócana solidnym "NIE". I tu muszę moją sierotkę pochwalić, bo nocami chyba sama pracuje nad rozkuwaniem betonu okalającego jej zwoje mózgowe i zaczęła myśleć! Wczorajszy dzień był pod tym względem bardzo pozytywny. Fibi nie tylko w skupieniu słuchała moich poleceń, ale tak samo je wykonywała! Niestety, efekt geniusza nie potrwał długo, dzisiaj wróciła do bycia głupim kaloszkiem ;)

Ponadto ćwiczymy klasyczne powstrzymywanie się od rzucania się na smaczki i też idzie jej całkiem dobrze! Mimo wszystko na spacerach wciąż połyka je jako nagrodę razem z moimi palcami.


Po takim treningu pies zasłużył na odpoczynek, a ja... Zabieram się za robótki handmade! Ostatnio spod maszyny wyszedł nowy, wiosenny komplet: obroża + smycz. To już drugi taki ręcznie robiony zestaw... i jestem z niego dumna. Fibi prezentuje się w nim jeszcze lepiej, niż w różu i zieleni, prawda? 


Na dworze wciąż pracujemy nad skupieniem, które ostatnio nam gdzieś uciekło. Brak systematycznej pracy na zewnątrz sprawił, że mózg Fibi znów zalał się betonem. Rozkuwamy pierwszą warstwę od nowa. ;) Szczególnie upierdliwe staje się zafiskowanie Fibi na punkcie sznaucerów. Nie wiem co widzi w tych psach, ale to, poza jedzeniem, jedyna rzecz od której prędzej czy później nie da się jej oderwać!


Jednak porównując wrześniowy film 3 i pół minuty z życia psa i ten poniżej, nagrany na początku stycznia tego roku śmiem stwierdzić, że jakoś nam idzie! Chociaż film jest zmontowany z przymrużeniem oka, wciąż można wyciągnąć z niego pewne wnioski. Pies jest o wiele bardziej skupiony na mnie, niż na rowerzystach, ptakach, samochodach, trawkach, czy zapachach. Wciąż często się rozgląda, jednak o wiele łatwiej daje się odwoływać i ponownie odwracać swoją uwagę. Nawet chętniej wykonuje polecenia! Też zauważyliście, że jest bardziej zmotywowana do współpracy?

Nie jest jeszcze idealnie, ale poniższy film jest dowodem na ogromny postęp. W pierwszej kolejności brakuje tu jeszcze bardziej wymyślnych sztuczek i szarpaka zamiast smaczków... Ale to kolejnym razem!

Na filmie można też zobaczyć obiecane nagranie pokracznego cofania się tego małego, białego misia...


Prędkość wyświetlania się napisów odzwierciedla prędkość myślenia mojego psa. A raczej prędkość napływania nowych myśli. W razie potrzeby obejrzeć 10 razy. :)