Sprzęt fotograficzny

09 marca 2015


Fotografią interesuję się od lat - w pamięci zawsze będę miała pierwsze dobre zdjęcie wykonane rodzinnym kompaktem, przedstawiające... po prostu głowę łabędzia. Ale jak na 12-latkę było zadziwiająco dobre! Od tamtej pory nabieram coraz więcej doświadczenia. Próbuję wszystkiego, co mogłoby poszerzyć mój warsztat umiejętności.


Moimi modelami są głównie psy - moje, moich bliższych i dalszych znajomych. Czasem przed obiektywem staje też stadko myszy, od których zaczęła się przygoda z fotografią. To ze względu na nie kupiłam pierwszą lustrzankę i pierwszy obiektyw. Niestety, są to zwierzaki wymagające tak w życiu codziennym, jak i na bardzo krótkich sesjach zdjęciowych, dlatego oszczędzamy sobie częstych spotkań oko w oko z aparatem.



Na mojej półce foto znajduje się tylko jedno body - SONY a57

Używam go od wakacji 2013 i jestem z niego naprawdę bardzo, bardzo zadowolona. Korzystałam z niego już w słońcu, w deszczu, w ciemnych, jasnych pomieszczeniach, robiłam zdjęcia myszom, psom, krajobrazom, ludziom - nigdy mnie nie zawiódł. Są ludzie, którzy słysząc sony wołają kpiącym sony to nie aparaty, prawdziwy sprzęt to nikon albo canon! albo jak coś jest od wszystkiego, to jest od niczego! Mają trochę racji w tym, że firma produkuje tak aparaty, jak i telewizory, ale ktoś tu chyba zapomniał, że canon produkuje pralki? ;)

Ja firmę wybrałam świadomie spośród rynkowego trio: canon, nikon i sony właśnie. Docelowo lustrzanka miała mi posłużyć przy robieniu zdjęć myszom, do których potrzeba szybkości i zręczności na każdym kroku tworzenia zdjęcia. Potrzebowałam zatem aparatu, który przy względnie przystępnej cenie będzie miał wystarczającą ilość klatek na sekundę. Sony oferowało mi minimum 8. Canon, Nikon... 3,5... 4, maksymaaalnie 5. Ja na chwytanie momentów nie narzekam. Moim canonowym i nikonowym znajomym... zdarza się. ;)

Po prawie 1,5 roku użytkowania body nie mogę także ponarzekać na szumy. Przy odpowiednim doborze ustawień ładnie radzi sobie na ISO400, ISO800. A są aparaty, przy pracy z którymi fotografowie starają się ISO400 nie przekraczać. Czy ma jakieś wady? Jeśli już bym się do czegoś miała przyczepić, to do samej budowy. Tu się coś zetrze, tu coś odklei... ale nie wpływa to na efekt końcowy.

Wszystkie poniższe przykładowe zdjęcia są robione tym body.


KIT-owy SONY 18-55 f/3.5-5.6

Kitowy nie znaczy najgorszy, choć do aparatu podpinam go rzadko. Strasznie żałuję, że jest tak ciemny i wypluwa obrazki tak słabej jakości. Inaczej byłby idealnym, szerokokątnym obiektywem, za którym od dłuższego czasu się rozglądam.

Byłam zmuszona robić nim zdjęcia zanim kupiłam kolejny obiektyw. Nie wspominam miło tych czasów... Udało mi się zrobić nim może 2, 3 fajne foty. Mimo wszystko zawsze noszę go w torbie, mam do niego jakiś sentyment - może akurat dzisiaj się przyda? :)

1 - 2 - 3 - 4 - 5 - 6 - 7 - 8 - 9 - 10



SONY 50mm f/1.8 aka "PISIONT"

Ten obiektyw kupiłam po około pół roku od zakupu lustrzanki. Weszłam do sklepu w poszukiwaniu jasnego obiektywu i wyszłam z tym cudem. Absolutny must have każdego fotografa. Rozkochuje w sobie bokeszkami i jasnością.

W rzeczywistości nie jest tak idealny. Lubi mydlić, to znaczy rozmywać obrazek, zamiast wyostrzać punkty, które mają być wyostrzone, a szczególnie ciężko jest uzyskać to przy modelu takim jak owłosiony westik... ;) Mimo to obiektyw służy mi za podstawowe szkiełko i spisuje się dobrze na każdym spacerze.

Zwróćcie uwagę, że opisuję model SONY, a nie Nikona, czy Canona. Te firmy mają inne modele, które czym innym się charakteryzują i mają inne wady. Nie należy sądzić, że 50 to 50 - zawsze taka sama. ;)

Służy mi na szybkich spacerach w tygodniu, gdzie muszę na szybko strzelić Fibi parę fot. Nagrywam nim nasze sztuczkowe i "postępowe" filmy.

1 - 2 - 3 - 4 - 5 - 6 - 7 - 8 - 9 - 10



teleobiektyw TAMRON 70-200mm f/2.8

Tamron to prawdziwy dżentelmen wśród moich szkiełek! Uwielbiam go, ubóstwiam, kocham. Pracuję z nim od października 2014 roku. Miałam okazję focić nim zawody Dog Games oraz używać go na zwykłych sesjach. Wciąż go kocham. Do bólu ostry, precyzyjny, jasny, szybki i cichy. Gdyby ważył mniej, byłby moim podstawowym obiektywem.

I ciężar to chyba jego jedyny minus... Resztę psuję ja, brakiem doświadczenia i umiejętności. Nie mogę doczekać się sezonu agility i frisbee - to będzie prawdziwy sprawdzian zarówno dla mnie, jak i dla Tamrona.

Zabieram go zawsze na weekendowe wypady z psijaciółmi, niekiedy na codzienne spacery.

1 - 2 - 3 - 4 - 5 - 6 - 7 - 8 - 9 - 10



manualny TESSAR 50mm f/2.8

Ten obiektyw jest tak naprawdę małym gadżetem na mojej półce - został kupiony za grosze jako eksperyment ze starymi, manualnymi szkłami. Nie jest prosty w obsłudze, ale daje bajeczny bokeh. A ja, choć nie jestem fanką bokeszków gdzie popadnie, to z Tessara bokeszki mogłabym oglądać na okrągło.

Na spacerach zakładam go trochę z nudów, by pofocić trochę w makro albo rzucić wyzwanie słońcu przebijającemu się przez krzaki. Mimo to, moim zdaniem akurat ten egzemplarz (nie wiem jak z innymi) nadaje się do kręcenia filmów. Pierścień ustawiania ostrości nie jest tak rozklekotany i nie chodzi z taką łatwością jak w 50 od sony, dlatego łatwiej kręci się nim manualne filmy.

1 - 2 - 3 - 4 - 5


  

cała reszta różnych akcesoriów

Ciężko rozwodzić się nad każdym z nich osobno. Na półce foto znajdą się filtry COKIN, mini statyw, dyfuzor, pilot czy blenda oraz sprzęt do fotografii studyjnej - 3 tła i "gołe" lampy na statywach.