Te dwa miesiące minęły wyjątkowo szybko, prawda?
Niestety, los sprawił, że przez ostatni miesiąc nie mogłam publikować niczego na blogu, co skutkowało zupełną ciszą i brakiem informacji o postępach. W związku z tym projekt 62 nie poszedł do końca tak, jak bym tego chciała. Trzeba zatem nadrobić co nieco w tym poście. ;) Powróćmy do posta sprzed dwóch miesięcy!
1. Zapanowanie nad emocjami - nic nie poszło po mojej myśli i nie miałyśmy możliwości poćwiczyć tego z innymi psami. Mimo ćwiczeń przy każdej możliwej okazji, nie bardzo ruszyłyśmy do przodu - nad tym trzeba będzie zdecydowanie popracować. Opanowanie emocji całkiem ładnie poszło nam tylko w klatce i w niektórych momentach w Sopocie... ale nie ćwiczyłyśmy zupełnie nic...
2. Klatka - tu przynajmniej możemy pochwalić się pełnym sukcesem, bo Fibi nie ma już problemu z zostawaniem w klatce. Na DG w Sopocie odpoczywała w niej całymi dniami bez zwracania uwagi na szczekające psy i przechodzących obok ludzi - ale o tym później!
3. Praca nad lękiem podczas spotkania pies vs. pies - znów niewiele ruszyłyśmy, bo na miesiąc wywiało nas na bezludne południe kraju, gdzie nie było z kim ćwiczyć! Jednak jeszcze w lipcu i w Sopocie zachowywała się wśród psów bardzo przyzwoicie. Napotkane w sierpniu w lesie psy także nie stanowiły problemu. Obwąchała się i z łatwością odwołała. Na Polu Mokotowskim także sobie poradziła!
4. Sztuczki - w planach była zmiana pozycji i chyba poczeka do kolejnego projektu. :) Vault wymaga wzmocnienia mięśni, make a face... szybki. Sztuczki poszły innym torem i nauczyłyśmy się zupełnie innych rzeczy. Dopracowałyśmy to, co Fibi umiała do tej pory, szczególnie obroty. Przyspieszyłyśmy je, a gest do komendy staje się coraz krótszy. Fibi nauczyła się też komendy "głowa", to znaczy kładzenia głowy na ziemi. Co chyba najbardziej spektakularne, nauczyła się też pacania z susła, a robi to z takim zaangażowaniem, że od razu kładzie też głowę. :) Uczyłyśmy się też wskakiwania na plecy (ze sporym uszczerbkiem dla mojego ciała), obiegania drzewek, wskakiwania na małe przedmioty, dopracowałyśmy zostań. Nauczyłyśmy się też bawić w "encepence w której ręce"!
5. Aport - to chyba największe zaskoczenie tych wakacji - Fibi zaczęła aportować! Przynosi mi wszystko, o co ją poproszę, oczywiście w granicach rozsądku. Wszystko oplecione jest w wesołe hopsanie i poczucie bardzo-ważnej-misji!
6. Wzmocnienie skupienia na dworze mogłyśmy ćwiczyć do upadłego w ogródku, w którym spędziłyśmy drugą połowę wakacji. Fibi radziła sobie idealnie. Skupienie ćwiczyłyśmy też na spacerze z Natalią i Lucky'm na Polu Mokotowskim, gdzie Potejto również mnie zaskoczył - perfekcyjnie się odwoływała, perfekcyjnie wykonała zostań na sporą odległość, a gdy wstała... położyła się z powrotem na komendę. Szok. Pies, który musi już teraz natychmiast biec zrezygnował z niecnych zamiarów!
7. Wzmocnienie motywacji na zabawki udało nam się połowicznie. Szarpaczek czy piłka nie jest jeszcze głównym motorem wykonania zadania, ale Fibi coraz częściej i chętniej bawi się na dworze. Zupełnym zaskoczeniem była dla mnie sytuacja, gdy na wspomnianym spacerze z Natalią Fibi zaczęła bawić się zabawką Lucky'ego. Obcą zabawką. W obcym miejscu. Zabawką, wow. Tu pomógł nam chyba aport, który przekonał psa, że w ogóle da się cokolwiek robić z zabawkami na dworze.
8. Wyjazd na DOG GAMES Sopot. Orany, słuchajcie! Pierwszy raz w życiu nie mogę powiedzieć NIC ZŁEGO na Fibi. Nie mogłam sobie wyobrazić większej perfekcji. Zachowała się po prostu idealnie!
Ten wyjazd był dokładnie taki, jaki sobie wymarzyłam. Ja, pies, nowe wyzwania, sukcesy, start w pierwszych zawodach. Był stres, ale był też pełen psychiczny odpoczynek... Perfekcja ;)
Lubię narzekać i nie mam problemu z wywlekaniem problemów mojego psa czy przyznawaniem się do nich. Ale wspominając ten wyjazd nie mam Fibi nic do zarzucenia. Po prostu nie znajdę takiej rzeczy, do której mogłabym się przyczepić. Uświadomiłam sobie, że cokolwiek by się nie działo, mimo własnych słabości, lęku, uprzedzeń, ten pies zawsze stanie na wysokości zadania. A jeśli nie, ja jej w tym pomogę.
9. Do Lublina na fotospacer nie udało nam się pojechać - może kiedy indziej!
10. Schudnąć i nabrać mięśni - troszkę z tym nawaliłyśmy, ale jakieś ćwiczenia robiłyśmy! W te wakacje postawiłyśmy na aktywność w wodzie, a obecnie uczymy się przysiadów.
11. Nie upichciłam dla pieska nic, ale odkryłam kabanosy z Lidla! Fibi w te wakacje spróbowała też paru jakże egzotycznych owocowych smaków - brzoskwini, jabłka, malin prosto z krzaczka czy ananasa. Ten ostatni został skrupulatnie wymemłany, ale przyswojony ;)
12. Ja... Hmm... Po wyprawie na DG Sopot nabrałam zaufania do Fibi i uwierzyłam, że dla nas nie ma rzeczy niemożliwych. Dałam jej też więcej swobody na spacerach, by mogła pobiegać z psami lub powąchać kwiatki zamiast pilnowania się przy nodze. Mniej panikuję, mniej "trzymam rękę na pulsie", więcej odpoczywam, a pies na tym korzysta. Na spacerach się relaksuję, a nie stresuję pełną kontrolą psa. Nowe sztuczki dziubiemy małymi kroczkami, a mi coraz prościej zdobyć się na ogromne pokłady cierpliwości.
W końcu kupiłam adresówkę od Gadżeciaków, drugą dostałyśmy do testów od NeonTags. Biznes się rozkręca, ale jeszcze bez rewelacji. Za to udało mi się kupić foto-video-sprzęt! Pierwsze filmy z tego cacka zobaczycie na fanpejdżu.
Wakacje zdecydowanie nie były przesiedziane przed kompem. Gdy tak sobie liczę nasze harce, zrobiłyśmy w dwa miesiące 5 tysięcy kilometrów! Samochodem, pociągiem, pieszo... To były zdecydowanie bardzo aktywne wakacje!
24,36km/h, ostatni będą pierwszymi! A bałam się, że w ogóle nie przebiegnie przez bramki :D jutro powtórka!
Posted by Fibi on 31 lipca 2015